Zatem słowo się rzekło – zaczynam być mistrzynią planowania wg metody “Zrób to od ręki”. Jestem ciekawa do czego to doprowadzi i czy się sprawdzi u takiego wizjonera i fantasty jak ja. 🙂
Kocham wyzwania i nowinki więc podejmuję to wyzwanie.
Pierwsze zadanie jakie dostałam od Karoliny to zaplanować na CAŁY 2020 rok swoje urlopy. WTF??? Pierwsze zadanie I już zonk. Niby jak mam to zrobić? Skąd mam wiedzieć kiedy chcę odpoczywać i jak długo. Podzieliłam się swoimi wątpliwościami.
– Nie wiem jak to zrobić (jęczałam). Skąd mam to wiedzieć? Przecież za kilka miesięcy sytuacja może wyglądać inaczej. Mogę zachorować, może mi wypaść coś niespodziewanego. Albo może będzie jakaś kontrola i moja obecność będzie konieczna. No ok, mogę zaplanować na miesiąc do przodu, ale na rok?????
– Hahahaha, genialne (śmiała się na głos).
– Musisz to zaplanować. Najwyżej zrezygnujesz i będziesz pracować, ale tu i teraz zastanów się ile i kiedy chcesz odpoczywać, pomyśl o tym kiedy możesz, pogadaj z rodziną i wróć z zaplanowanymi urlopami.
To zadanie zmusiło mnie do przemyśleń. Może nie pogłębionych, bo już wcześniej wiedziałam, że wyjazdy są dla mnie bardzo ważne, zwłaszcza te solo w góry i pod namiot, ale i też z mężem czy przyjaciółkami.
Do tego zadania przydatne będą takie pytania:
- co dają mi podróże?
- jakie podróże mnie bawią, a jakie nie?
- czy muszę “zasłużyć” na urlop?
- z kim lubię spędzać urlopy? (szczerze!)
- czy urlopy są w ogóle potrzebne?
- jak często chciałabym podróżować?
Zupełnie innym wyzwaniem jest ustalenie planów podróżniczych z rodziną, która może mieć to w nosie, bo woli stawiać na spontaniczność i hołduje zasadzie, że jakoś to będzie. 🙂 Tak jest u mnie, dlatego nie oglądam się specjalnie na nich tylko po prostu sama decyduję, a oni się dostosowują lub nie. 🙂
Odpowiedzi szczere już mamy, kalendarz w ręku lub w komputerze (polecam ten elektroniczny!) i…. zaczynamy.
Planując swoje wolne uwzględniłam kilka czynników:
– kocham wędrówki po górach, więc chcę tam jeździć minimum raz na dwa miesiące,
– w lutym zaczyna się w Gryfinie festiwal podróżników, który trwa dwa tygodnie i na którym po prostu MUSZĘ być,
– w marcu mam na głowie setki zeznań rocznych do sprawdzenia, więc urlopu nie będzie,
– wakacje to najlepszy czas na eksplorowanie Polski i jej cudownych zakątków,
– przełom maja i czerwca to od kilku lat czas na wyjazd z pięcioma przyjaciółkami na kobiecą wyprawę.
Po kilku godzinach zadumy, kombinowania, przesuwania i układania stworzyłam swój plan urlopów. Może nie ostateczny, ale sensowny. 🙂
To nie było proste, przyznaję. Ale udało mi się. Ja kocham spontaniczność i bałam się, że takie zadanie mi ten luz zabiera, ale zrozumiałam, że nie! Bo przecież mogę być spontaniczna w czasie ZAPLANOWANYM na urlop. Na szczęście nie muszę PLANOWAĆ co będę robić już na samym urlopie, bo tego bym już nie zdzierżyła. 🙂
Zostawiam to dla mistrzów i fanów planowania każdego niemal momentu swojego życia. 🙂
Kolejny etap w następnym artykule, a tymczasem zachęcam Ciebie do tego samego ćwiczenia. 🙂
Oraz do odpowiedzi na moje pytania i podzielenia się odpowiedziami, jestem ich bardzo ciekawa.